Polityka

Valéry Giscard d’Estaing (1926-2020)
Zapamiêta³em go gdy jako korespondent “Rzeczpospolitej” w Brukseli œledzi³em prace Konwentu Europejskiego powo³anego dla opracowania konstytucji dla Unii zanim cz³onkostwa nie uzyskaj¹ kraje Europy Œrodkowej. Ju¿ wówczas w zaawansowanym wieku (75 lat), ka¿dego dnia ws³uchiwa³ siê w g³osy setek delegatów. Po czym podsumowywa³ obrady po swojemu: tak, aby wyszed³ z nich spójny, ca³oœciowy, kartezjañski przepis na zmierzaj¹ca ku federacji Wspólnotê. I to nawet, jeœli nie tak to sobie wyobra¿a³a wiêkszoœæ zgromadzonych.
Ta idea nie wytrzyma³a jednak próby czasu. W 2005 r. w referendum odrzucili j¹ Francuzi, zaraz potem Holendrzy. Dziesiêæ lat póŸniej, w obszernym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Giscard wci¹¿ nie móg³ siê pogodziæ z t¹ pora¿k¹.
- Nowym krajom cz³onkowskim nie wyt³umaczono, ¿e wchodz¹ w projekt polityczny, którego celem jest organizacja kontynentu na wzór Ameryki, pomyœlanej przez ojców za³o¿ycieli - przekonywa³ mnie dodaj¹c, ¿e poszerzenie Unii by³o „nieprzygotowane” i nast¹pi³o „za szybko”.
Budowa zjednoczonej Europy by³a bowiem misj¹ trzeciego prezydenta V Republiki przez ca³e ¿ycie. Gdy w latach 1974-81 mieszka³ w Pa³acu Elizejskim, razem z kanclerzem Helmutem Schmidtem powo³a³ do ¿ycia Radê Europejsk¹ czyli regularne szczyty przywódców póŸniejszej UE. Wprowadzi³ tak¿e wybory powszechne do Parlamentu Europejskie - dwa fundamentalne elementy konstrukcji europejskiej.
To w³aœnie wizja Europy odró¿nia³a go najbardziej od Charlesa De Gaulle’a. Trudno dziœ w to uwierzyæ, ale ju¿ w po³owie lat szeœædziesi¹tych Giscard D’Estaing by³ ministrem finansów u genera³a. A wiêc jednym z najwa¿niejszych polityków kraju. Ale ju¿ wówczas, mimo m³odego wieku (dobija³ czterdziestki) chodzi³ w³asnymi drogami. W przeciwieñstwie do prezydenta uwa¿a³, ¿e Algieria powinna pozostaæ francuska. Jego opór by³ tak du¿y, ¿e do dziœ niektórzy podejrzewaj¹, i¿ mia³ udzia³ w nieudanym zamachu na De Gaulle w Petit Clamard: mia³ podaæ spiskowcom z OAS dane o tym, gdzie bêdzie siê przemieszcza³ prezydent.
Faktem pozostaje, ¿e w 1969 r. nie popar³ francuskiego przywódcy w referendum ustrojowym, który spowodowa³o upadek prezydenta. Gaulliœci zemszcz¹ siê za to 12 lat póŸniej, kiedy ich lider Jacques Chirac nie poprze Giscard na druga kadencjê w Pa³acu Elizejskim otwieraj¹c drogê do w³adzy socjaliœcie Francois Mitterrandowi.
Siedem lat wczeœniej, w 1974 r., ten, którego we Francji nazywa siê VGE, przeprowadzi³ jednak kampaniê b³yskotliw¹.
- Nie ma pan monopolu na serce - mówi³ w debacie telewizyjnej z Mitterrandem. I uzyska³ poparcie dla swojej kandydatury czo³owych gwiazd kraju, w tym Brigitte Bardot i Alain Delon.
Bo po latach konserwatyzmu libera³ w Pa³acu Elizejskim to by³ plan na nowoczesnoœæ. Jako prezydent zalegalizowa³ aborcjê, u³atwi³ rozwody, obni¿y³ wiek uprawniaj¹cy do g³osowania. Za swój najwiêkszy b³¹d uzna wiele lat póŸniej zgodê na ³¹czenie rodzin emigrantów co uruchomi³o falê przyjazdów z dawnych kolonii.
Zwolennik zacieœnienia wspó³pracy z krajami Bloku Wschodniego, nawi¹za³ blisk¹ wiêŸ z Edwardem Gierkiem. Ostatni raz jako prezydent przyjecha³ do Warszawy latem 1980 r. gdzie spotka³ siê z Leonidem Bre¿niewem mimo bojkotu, jaki Zachód na³o¿y³ na ZSRR po zajêciu Afganistanu.
Miêdzy pierwsz¹ a drug¹ tur¹ wyborów Giscard uzyska³ dostêp do zdjêcia, na którym Mitterrand, wysoki rang¹ urzêdnik kolaboruj¹cego z Hitlerem re¿imu Vichy, rozmawia z marsza³kiem Petain. Zdecydowa³ siê jednak go nie publikowaæ aby „nie obni¿aæ poziomu debaty” choæ zapewne da³oby mu to zwyciêstwo. Nie broni³ siê te¿ gdy mu zarzucano, ¿e wzi¹³ od dyktatora Republiki Œrodkowo-afrykañskiej Jean-Bedela Bokassy diamenty o wielkiej wartoœci (ju¿ po wyborach okaza³o siê, ¿e kamienie by³y warte du¿o mniej a prezydent wcale ich nie przyw³aszczy³ ale przekaza³ organizacjom humanitarnym). Francjê obieg³ wtedy obraz wyje¿d¿aj¹cej z Pa³acu Elizejskiego prezydenckiej limuzyny, który opluwali Francuzi.
Giscard d³ugo siê z tego nie podniós³: miesi¹ce spêdzi³ m.in. na medytacji w prawos³awnym, greckim opactwie a Athos.
Nowy sens ¿ycia da³a mu dopiero zjednoczona Europa. A gdy i ona zawiod³a w 2005 r. Giscard znalaz³ kolejne powo³anie w pisarstwie. Autor piêciu powieœci, z których ostatnia wysz³a w tym roku, zosta³ do tego stopnia doceniony za wyrafinowany jêzyk, ¿e w 2013 r. przyjêto go do Akademii Francuskiej.
Giscard do koñca zachowa³ zreszt¹ poczucie swojej wartoœci. W 2015 r. mówi³ mi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”: „Nie chcê oceniaæ polskiego rz¹du. Powiem tylko, ¿e kiedy poprzednio by³em w Polsce, zosta³em przyjêty przez prezydenta Lecha Kaczyñskiego i mia³em z nim d³ug¹ rozmowê, po której przyzna³, ¿e to by³a jedna z najciekawszych dyskusji w jego ¿yciu. Wtedy zarówno polski rz¹d mia³ konstruktywn¹ propozycjê dla Unii, jak i Unia dla Polski. Dziœ mamy zmianê w³adzy, takie s¹ regu³y demokracji. Ale bardzo ¿a³ujê, ¿e tym razem prezydent Andrzej Duda nie chcia³ mnie przyj¹æ”.
Trudno nie przyznaæ, ¿e by³o w tym sporo racji.