pokaż komentarz
Mój ojciec od prawie 40 lat pracuje na kolei i ile razy mowił o patologiach w zarządzaniu infrastrukturą. Sam planuje i wykonuje remonty troche ponad 150kilometrów "swojej" linii. Za każdym razem jest batalia o przyznanie jakichkolwiek środków na remont, przeglądanie czy da się część podkładów uratować z innych remontowanych odcinków coby je przenieść w najgorsze miejsca gdzie nie dostaje budżetu na materiał.
Wiele razy zamykał linię i wyłączał z ruchu bo bał się puszczać tamtędy cokolwiek - nawet pusty przetok. Dopiero wtedy po groźbach zwolnień, groźbach od szefostwa w centrali i masie kłótni - oni przeznaczali troszeczkę hajsu na materiał i naprawę a on otwierał linię.Oczywiście linia musiała byc otwarta na już, a materiał był za 2-4 miesiące - podkłady były "podbijane", naciągane na tolerancję, przebijane kołkami itp bo nic się nie trzymało.
Standardowo w centralach regionalnych pół rodziny obsadzone które w większości zajmuje się zbieraniem haków, donosicielstwem i robieniem własnych biznesów na kolei - typu sprzedaż drzewa, ustawki przetargów, wałki na paliwie czy nawet racjach wody dla pracowników najniższego szczebla.
Po tylu latach ojciec już do tego przywykł, bo po prostu już stara się to ignorować i przeczekać do emerytury..
Jak długo zarządzanie majątkiem państwowym będzie tak wyglądało to dużo się nie zmieni. Nawet jak będzie więcej hajsu z Unii czy innych źródeł - ludzie po prostu więcej przejedzą i rozkradną.