pokaż komentarz
Po pierwsze nie było żadnej kobiety, lecz mężczyzna, który opowiadał o stanie żony. Nie wiemy, jakich słów użył. Po drugie procedury są takie, bo jakby były inne, to do szpitala bez przerwy przychodziliby ludzie z jakimś problemem. Po trzecie ochroniarz poinformował o procedurach, a mężczyzna bez sprzeciwu, sporu, rozmowy od razu zastosował się do porady ochroniarza i pojechał z żoną do innego szpitala.
@YourDoom: Jak nie było kobiety? Przecież to ona miała zawał i słaniała się na nogach przy samochodzie. Facet usłyszał "wypad" od portiera zamiast poprawnego "w sytuacji zagrożenia życia lub nagłego pogorszenia stanu zdrowia na izbę przyjęć" to popędził do innej placówki, gdzie babka była reanimowana. Jakby zmarła po drodze to też byś swoje mądrości napisał? Facet mógł spanikować i jakby usłyszał je pan na Marsa to też by mógł próbować. Cieć NIE JEST od tego, aby o tym decydować.
Procedury są określone i są w nich zawarte właśnie wytyczne, że w określonych przypadkach izba przyjęć ma pacjenta przyjąć, a nie ma być pacjent kierowany przez ciecia do innej placówki. Cieć nie miał żadnych podstaw, wiedzy, ani umiejętności do oceny czy nastąpiło bądź nie nagłe pogorszenie stanu zdrowia i pacjentka ma być skierowana do izby przyjęć mimo braku nocnej i świątecznej pomocy w danym szpitalu.