pokaż komentarz
nazywanie platform mediami społecznościowymi to rozmydlanie problemu. należy zdać sobie sprawę z rozróżnienia:
- platformy to YouTube, Facebook, Twitter, Gab, Wykop, VK i tak dalej
- wydawcy natomiast to serwisy wywodzące się z klasycznych mediów; Washington Post, New York Times, Gazeta Wyborcza, Do Rzeczy, BBC, CNN, FoxNews, TVP i tak dalej,
pierwsza grupa jest zwolniona z odpowiedzialności za treści, bo to nie firmy produkują te treści, ale ich użytkownicy. to oni właśnie (użytkownicy) powinni być pociągani do odpowiedzialności za postowanie materiałów niezgodnych z prawem. to pociąganie do odpowiedzialności jest jednak nieco utrudnione, bo platformy te często mają zasięg globalny, a prawo nie jest jednolite na calym świecie i pewne treści w jednym kraju mogą być legalne, ale już nielegalne w innym państwie.
platformy NIE mogą cenzurować wypowiedzi użytkowników - mogą jedynie dokonywać niezbędnych czynności (włącznie z kasowaniem zawartości) w przypadku złamania prawa przez użytkownika.
wydawcy natomiast biorą pełną odpowiedzialność za treści umieszczone na swoich łamach (choć sekcja komentarzy czytelników mimo że często moderowana, jest traktowana jak twórczość użytkowników). redaktor naczelny i dziennikarz odpowiedzialny za dany materiał mogą być pociągnięci do odpowiedzialności, a stacja / firma może też mieć zasądzoną karę (w zależności od prawa w danym kraju).
rozróżnienie to jest oparte w dużej mierze na amerykańskiej "Sekcji 230", której opis można znaleźć pod następującym adresem: https://porcjawiedzy.pl/2020/11/co-to-jest-sekcja-230.html
problemem tego prawa jest wprowadzone w ramach sekcji 230 "działanie w dobrej wierze", które umożliwia cenzurowanie, a tłumaczyć można zawsze "pomyłkę" błędem ludzkim, błędem algorytmu etc.
sporym problemem jest to, że decyzje platform nie są wcale przejrzyste i w dodatku nie można się od nich odwołać. czasami pomaga jedynie nagłośnienie sprawy i liczenie na to, ze ktoś w jednej lub drugiej firmie opamięta się i cofnie decyzję. nie zmienia to jednak faktu, że użytkownik platform jest skazany na godzenie się z każdą ich decyzją i nie ma żadnej możliwości odwołania się.
platformy takie jak Twitter, FB, Instagram etc. stały się dziś de facto monopolistami - siła platform społeczościowych polega na liczbie użytkowników (tak samo jak sensowność komunikatora zależy od tego czy nasi znajomi go używają czy tez nie). dlatego też nie można pozwolić sobie na to by nadal działały jak im się żywnie podoba. regulacje są niebędne, bo dzisiejsza sytuacja to patologia w czystej postaci.